Czerwone pasy
Na wielkopolskich drogach krajowych przebiegających przez Pleszew i Ostrów, Komorniki i Łubowo, oraz Opatówek pojawiły się czerwone pasy rozdzielające kierunki ruchu. Choć niektóre z nich są już od trzech lat, większość kierowców nie wie, do czego te pasy służą. W kodeksie drogowym, i w rozporządzeniu o znakach i sygnałach drogowych, i w szczegółowych warunkach technicznych dla znaków i sygnałów drogowych próżno by szukać wskazówek na ten temat.

Nazywamy je roboczo „pasami manewrowymi” – mówi Krzysztof Gruszczyński, naczelnik wydziału utrzymania ruchu w poznańskim oddziale Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. – W Anglii w wielu miasteczkach i wsiach z dużym ruchem tranzytowym wytycza się na środku jezdni czasem nawet tylko metrowej szerokości pas, mający ułatwiać – tam w ruchu lewostronnym – prawoskręty do posesji. W Wielkopolsce zastosowaliśmy podobne rozwiązanie trzy lata temu, na przejściu bardzo ruchliwej krajowej „piątki” Poznań-Wrocław przez miejscowość Komorniki, a także „dwunastki” przez Pleszew. Pomysł się sprawdził. W Komornikach ruch lokalny przeplata się z tranzytowym prawie bezboleśnie, zwłaszcza, że na dwóch kilometrach jest aż pięć skrzyżowań ze światłami, które wyhamowują impet tranzytu.


Wielkopolscy drogowcy ustalili zasady stosowania tych pasów. Mianowicie odcinki pasów manewrowych nie powinny być dłuższe niż sto metrów, w razie konieczności poprzedzielane wysepkami, które zniechęcałyby do wyprzedzania tymi pasami. Na odcinku drogi, wzdłuż której czerwone pasy są malowane, ustawia się zakaz wyprzedzania. Wewnętrzny pas, rozdzielający przeciwne pasy ruchu i oddzielony od nich grubą linią przerywaną, ma służyć jedynie do zjeżdżania z drogi na posesje po lewej stronie lub do włączania się do ruchu przy wyjeżdżaniu z tych posesji w lewo.


– Tam, gdzie droga krzyżuje się z inną, boczną, stosujemy normalne lewoskręty. Także do ruchliwych obiektów przydrożnych, takich jak stacje benzynowe czy centra handlowe – tłumaczy K. Gruszczyński. Przyznaje, że policjanci są sceptyczni do „pasów manewrowych” – bo nie ma ich w żadnym rozporządzeniu. Nieoficjalnie popierają je jednak, ponieważ na tych odcinkach dróg nie ma żadnych wypadków.


Kierowcy reagują różnie. Na brukowane w kolorze ceglasto-czerwonym wypukłe pasy rozdzielające, spotykane często na polskich drogach, a także na podobne wysepki kanalizujące ruch oczywiście nie wolno najeżdżać; są one oddzielone od jezdni grubą ciągłą linią. Podobną rolę separującą spełniają zamalowane skośnymi pasami powierzchnie wyłączone z ruchu – potocznie zwane „sierżantami” oraz pasy dzielące jezdnię. Dlatego większość kierowców boi się wjeżdżać na nowe czerwone pasy. I dobrze, bo one są dla specyficznej „klienteli”.


Pasy manewrowe z założenia służyć mają lokalnemu ruchowi, który jest „terroryzowany” przez przelewający się przez spokojną kiedyś miejscowość tranzyt. Wystarczy, że wiedzą, do czego te pasy służą miejscowi kierowcy lub dostawcy towarów do danej miejscowości.


Klasyczne pasy do lewoskrętów zawsze są witane z ulgą przez kierujących, bo znacznie ułatwiają skręt w boczną drogę i czynią ten manewr bezpieczniejszym. Nie tamują też ruchu na wprost. Jednak trudno byłoby wytyczać oddzielne lewoskręty do każdego obiektu po lewej stronie drogi. Pasy manewrowe znakomicie je zastępują. Mają tę przewagę nad lewoskrętami, że jednocześnie pozwalają zjechać z drogi do posesji, jak i na nią wjechać.


Gdy trzy lata temu przebudowywano drogę krajową nr 5 przez Komorniki, pas środkowy pomalowano „kardynalską” purpurową farbą, bo taką akurat dysponowali wykonawcy. Na tejże „piątce” pod Gnieznem pasy są już wylane z rdzawej masy bitumicznej i nieco podwyższone względem płaszczyzny jezdni.


Czerwone pasy środkowe sprawdzają się także w miastach – w Ostrowie Wielkopolskim, Pleszewie, Opatówku. Jednak policja formalnie jest im… przeciwna. Bo nigdzie nie ma „umocowania prawnego” dla takiego elementu drogi. – Kto na takim pasie ma pierwszeństwo? Jak rozstrzygać kwestię winy za spowodowanie kolizji, jeśli dwa pojazdy z przeciwka zderzą się na takim pasie? Czy zjazd z tego pasa jest włączaniem się do ruchu? To pytania, na które dziś nie ma jednoznacznych odpowiedzi. Ale pasy są i, miejmy nadzieję, na trwałe wpiszą się w krajobraz polskich dróg, coraz przyjaźniejszych użytkownikom.


1.jpg2.jpg