Owocowe Korytarze

Drzewa wzdłuż dróg nie są dla nikogo zaskoczeniem. Niektóre drzewa już mają przeszło 100 lat i więcej, inne są powojenne lub rosną kilka tygodni. Wskazują cykl życia ziemi za szybami samochodów, zieleniąc się , kwitnąc, opuszczając liście i strasząc „gołymi konarami”. Cel ich posadzenia zmieniał się na przestrzeni lat - nigdy diametralnie, by zadowolić zwolenników i przeciwników zadrzewień wzdłuż dróg.



Pierwsze przydrożne drzewa sadzone w sposób przemyślany spotykamy już w starożytnym Egipcie. Upłynęły stulecia zanim przypomniano o ich walorach i ponownie zawitały w Europie wraz z powrotem Marco Polo z podróży do Chin. Mijały kolejne stulecia, które pozwoliły dostrzec zalety kształtowania w ten sposób krajobrazu, przestrzeni nie tylko dla piękna przestrzeni, ale również praktycznego zastosowania. Zwyczaj ten nabrał na sile dopiero w końcu XVI wieku, gdy projektanci włoscy planowali drzewa przy drogach obustronnie, uzasadniając ich obecność cieniem, ozdobą podróży oraz dobrym samopoczuciem podróżujących. Dopiero w XIX wieku do tematu drzew sadzonych przy drogach państwa europejskie podeszły naukowo. Wybór gatunków stawał się przemyślany, badano ich właściwości praktyczne, selekcjonowano odmiany. Zmiany i nowe trendy w kształtowaniu przestrzeni drogowej wkroczyły również na tereny polskie.

 

Propagatorem nasadzeń zwłaszcza obok drzew i krzewów ozdobnych również drzewek owocowych był dwutygodnik „Ogrodnik Polski, wydawany od 1879, gdzie redakcja zajęły się autorytety w zakresie ogrodnictwa m.in. Edmund Jankowski, Franciszek Szanior. Na terenach kongresówki starano się wypracować w świadomości społeczeństwa dbałość o krajobraz, za równo gospodarstw, parków ale też i dróg. Apelowano o uporządkowanie i upiększenie zrujnowanych i zaniedbanych terenów polskich, aktywizując właścicieli ziemskich, nauczycieli, proboszczów oraz władze gminne. Przyniosło to wymierny efekt estetyczny. 

 

Obok drzew alejowych wzdłuż dróg pojawiły się również drzewa owocowe: jabłonie, grusze, śliwy, derenie, orzechy, zwłaszcza gdy droga sąsiadowała z majątkami ziemskimi, bo na „terenach niczyich” wciąż królowały wierzby i samosiewki mało zadbane. Oprócz estetyki istotną sprawą są finanse. Obecność rowów dawała zapas wody na suche okresy co podnosiło płodność roślin. Obfitość owoców pozwalała na handel nimi, a ponieważ część roślin należała do zarządcy drogi, dzierżawił je, a w ten sposób uzyskane pieniądze były przekazywane na cele użyteczności publicznej np. szkoły, szpitale, drogi. Na terenach kongresówki ustawodawstwo nie było bardzo rygorystyczne względem niszczących takie uprawy drzewne skupiając się na karach pieniężnych lub dla mniej majętnych odpracowanie szkody.

 

Nieco odmiennie do tego tematu podeszły władze pruskie. Edykty i rozporządzenia królewskie nakazywały sadzenie drzew, jednocześnie chroniąc już rosnące. Za ich niszczenie nakładały surowe kary pieniężne np. 5 talarów od zniszczonego drzewa i cielesne, np. nakaz naprawy uszkodzenia z przywiązanym do nogi kolcem lub z przywiązaniem sprawców do drzewa w godzinach od 10 do 16  i zawieszeniem im na szyi tabliczki „Psujący drzewa”.

 

Drzewa wykorzystywano do oznaczania granic majątków, obrysu domostw, miast i szlaków drogowych – co uważano za nie tylko ozdobę i polepszenia krajobrazu ale również praktyczne zastosowanie zwłaszcza w porach zimowych, gdy można było zgubić kierunek. Obowiązek sadzenia drzew wzdłuż dróg wynikający z nacisków administracji państwowej postawił tereny tego zaboru na pierwszym miejscu jeśli chodzi o ilość posadzonych alei, drzew, z czego prawie połowę stanowiły owocowe, a sadzonki roślin dostarczały urzędy na swój koszt, posiadając rozbudowany system planowania, kontroli i doboru roślin.

 

Tereny zaboru austriackiego, pomimo dużej autonomii, temat sadzenia drzew jasno miały uregulowane. Już początkiem XIX wieku nakazano sadzenie drzew wzdłuż gościńców rządowych, a kilkanaście lat później nałożono taki obowiązek na wszystkich właścicieli gruntów stykających się z drogą. Wydano wykaz pożądanych drzew i krzewów, instrukcje przygotowania gruntu, okres sadzenia, gatunek drzew oraz wymiary sadzonek i sposoby sadzenia, pielęgnacji niszczenia szkodników itd.  Zakup sadzonek, sadzenie, pielęgnowanie, oraz zbiór pożytków należał do właścicieli tych gruntów, co było dość dużym obciążeniem finansowym dla nich. Najkorzystniejszym w  tym układzie było sadzenie drzew owocowych, z dzierżawy lub sprzedaży owoców których można było część nakładów odzyskać. Ustawa „Galicyjska” z 1905 roku o obsadzaniu dróg drzewami i ochronie drzew przydrożnych przewidywała  obsadzanie dróg wyłącznie drzewami owocowymi.

 

Gdy Polska odzyskała niepodległość, jedna z wielu wspólnych cech dla wszystkich ziem z zaborów były drzewa przy drogach. Wydaje się że taki błahy element całości , a jednak w niedługim czasie uzyskał szczególne zapisy regulujące zadrzewianie wzdłuż wszystkich dróg publicznych – państwowych, wojewódzkich, powiatowych i gminnych, właściwie wszędzie tam, gdzie tylko warunki miejscowe na to pozwalały.

 

Obowiązek ten ciążył na zarządach dróg, którzy mieli jedynie prawo usuwania pojedynczych drzew, np. uschniętych, uszkodzonych lub grożących komunikacji drogowej. Na usunięcia masowe musieli uzyskać specjalne zezwolenie. W okresie międzywojennym sadzenie drzew wzdłuż dróg odbywało się na podstawie programu obsadzeń dróg zatwierdzonego przez właściwe władze. W latach 19919 – 1924 posadzono ok. 800 000 drzew przy drogach z czego niecała połowę stanowiły grusze, śliwy, czereśnie, wiśnie, jabłonie i orzechy włoskie.

 

Takie nasadzenia miały oczywiście oponentów. Zdarzały się częste kradzieże owoców, drzewka były niszczone przez szkodniki i zwierzęta. Prowadzone wyliczenia zysków z dzierżawy drzewek po odjęciu nakładów nie wskazywały wysokiej opłacalności.

W dużej mierze problem rozwiązał się, gdy w pożodze II wojny światowej temat drzew przydrożnych ucichł , a wytyczne w tym zakresie dawał okupant. Ku zaskoczeniu największe nasilenie niszczenia przydrożnych drzewostanów owocowych zaobserwowano w latach powojennych, gdy przemaszerowujące oddziały wojskowe nie zważając na przepisy i własność publiczną odłamywały gałęzie pełne owoców, wciągały na samochody, by po obraniu wyrzucić puste gałęzie na drogę.

 

Kolejne ustawodawstwa i rozporządzenia redukowały ilość drzew owocowych przy nasadzaniu przydrożnym. Początkowo można było je sadzić tylko jako drugi pas zadrzewienia w sąsiedztwie drzew nieowocowych. Zdominowała opinia, że spadające liście i owoce na jednie, roztarte przez pojazdy i zmieszane z naturalna wilgocią wytwarzają błoto bardziej niebezpieczne niż zwykłe. Z rozbudową sieci drogowe drzewa owocowe stały się zbyt wymagające i nie trwałe, zwłaszcza gdy na drogach zanikały furmanki a pojawiały zmechanizowane fury.

 

Ciekawostki i przypisy

Franciszek Szanior (ur. 6 października 1853 w Warszawie, zm. 5 lutego 1945 w Kamieńsku), absolwent paryskiej Szkoły Hodowli Drzew, główny ogrodnik miasta Warszawy do 1906 roku, m.in. założył park Ujazdowski (1893–1896) i park Skaryszewski (1905–1922) w Warszawie, Zaprojektował tereny zielone toru wyścigów konnych na Służewcu.

Edmund Jankowski (ur.7 sierpnia 1849 w Warszawie, zm. 19 grudnia 1938 roku w Warszawie), absolwent Szkoły Głównej Warszawskiej, student paryskiej Szkoły Hodowli Drzew, biolog i ogrodnik, wykładowca Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.

W XIII wieku chiński władca Chan nakazał, obsadzić drogi drzewami po obu stronach w odległości 2 kroków. Za ich uszkodzenie groziła kara śmierci